wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział 7 - "Odprężająca wiadomość"

~ Martina

Tchórzostwo, miałam szansę wyznać mu w Sewilli o moich podejrzeniach do ciąży. Teraz zostałam sama z obawami jest to moją winą. Wyrzuty sumienia strasznie mnie dręczą, nie mogę spać wyczekując tego momentu w którym wszystko się wyjaśni. Teraz gdy trzymam w ręce test ciążowy i patrzę na niego, zdaje sobie sprawę że za pięć minut moje życie może się diametralnie zmienić. Inaczej wyobrażałam sobie moją przyszłość, w tej chwili nie mogę jej zobaczyć. Chciałam mieć dziecko, jednak zrozumiałe jest to że nie w takiej sytuacji w której się z nalazłam. Posiadanie dziecka to coś pięknego, wyjątkowego. Każda kobieta odczuwa to inaczej, jedne emocjonalnie inne z wyczekiwaniem i szczęściem oczekują maleństwa. Ale zawsze jest tak samo, po kochuję się je od razu, najbardziej na świecie. Nie wszystko jest takie kolorowe, to też obowiązek na całe życie, odpowiedzialność za kruchą istotkę. Teraz muszę wiedzieć, unikanie Jorge który jest moim szefem jest trudne i krępujące ze względu na..Wszystko. Niepewnym krokiem w końcu weszłam do łazienki. Niedługo potem było już po wszystkim, nadeszła chwila prawdy. Spojrzałam na test. Nie jestem w ciąży. Zrobiło mi się gorąco na sercu, przyjemnie. Napięte mięśnie wreszcie się zluzowały. Odprężająca wiadomość. Ze spokojem mogę znowu patrzeć w przyszłość. Pójdę się przejść, zdecyduję co dalej. Może powinnam się zwolnić z pracy ale nie mogę sobie na to pozwolić. Nie będę miała za co opłacić rachunków, kupić jedzenia. A prace nie tak łatwo znaleźć. Chodząc bez większego celu po parku widzę że ktoś stanął na przeciwko mnie. Spoglądam do góry, Jorge. Szybko mi się zmienia nastrój, na myśl że mogłam sobie zrujnować życie a on się do tego by przyczynił, teraz mam na niego dość wrogie spojrzenie. 

~ Jorge

Znalazłem co a raczej kogo chciałem. Martina jest śliczna nawet jak się na mnie złości. Chcę ale nie mogę zapomnieć o tym co się stało, ta noc była cudowna nigdy nie przeżyłem czegoś takiego. Tęsknota za jej malinowymi ustami, ciemnymi czekoladowymi oczami w które mógłbym patrzeć wieki. Delikatnym dotykiem i ten przyciągający zapach perfum które czuć tylko od niej. Nawet teraz jej blond włosy kołyszą się ze stroną wiatru, urocze. Jasnowłosą darze uczuciem jedynym w swoim rodzaju. Teraz widzę przed czym moja rodzina chciała mnie uchronić i jaki błąd popełniłem żeniąc się z Camillom. Z perspektywy czasu dostrzegam jej prawdziwą twarz, nie pasujemy do siebie. Pragnę dziecka, dużej szczęśliwej rodziny z dobrą oraz pomocną kobietą którą będę kochał. Która nie będzie ze mną ze względu na moje stanowisko, firmę, rodzinę i pieniądze. Taką kobietą jak Tini. Z Cami nic mnie już nie łączy, za pewnie jej wygodne życie ale pozew o rozwód jest nieunikniony. Tym szybciej o tym porozmawiamy tym lepiej. Dalsze plany, wszystko wiąże z Martinom. Chcę jej o tym powiedzieć, wyjaśnić kilka spraw ostatnio mnie unika i chodź się staram nie mogę tego pojąć. Czuje że jak teraz czegoś nie zrobię, nie zacznę działać to utracę ją na zawsze czego nie chce.

-Możemy porozmawiać czy będziesz mnie dalej unikać? - Spytałem poważnie. Chce aby uległa. 
-Nie wiem o czym mówisz, nie ignoruje cię. A rozmawiać nie mamy o czym. - Jej słowa zabolały czuje kłucie w sercu.
-Kłamiesz i oboje to dobrze wiemy. Proszę cię tylko o minute rozmowy. - Ostatnie zdanie mówię cicho po czym przegryzam dolną wargę. Jestem zrezygnowany przy niej stracę pewność siebie.
Cisza, nic nie mówi i odchodzi. W ostatnim momencie chwytam ją za zmarzniętą dłoń.
-Do zobaczenia jutro w firmie. - Nie porozmawiamy ale nie dam jej poczucia wygranej.
-Nie bądź taki pewien. To się jeszcze zobaczy. - Warknęła i się wyrwała. Za zakrętem znikła. Stałem jak wryty w betonowy chodnik. Z jej słów wynika że mogę jej już nie zobaczyć co byłoby..Nie do opisania. Mam nadzieje że tylko się droczyła...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani! Jestem po trzech dniach tak jak obiecałam.
Chciałam wam wynagrodzić poprzedni krótki rozdział i ten jest o wiele dłuższy. I coś się wyjaśniło z ciążą. Nie będzie małej Martinki albo małego Verdasa. Wiem że pewnie niektórzy z was mieli nadzieje..Ale wymyśliłam coś..Wiec mam nadzieje że nie przestaniecie czytać rozdziałów z zawiedzenia. W tym rozdziale tylko poszczególne fragmenty i rozmowa Jorge z Tini mi się podobała a reszta..Sami oceńcie. Dziękuję za komentarze. Motywujecie mnie tym! Więcej komentarzy szybciej rozdział! No to do zobaczenia komentujcie:*** 

P.S Mam nadzieje że wybaczycie że przewinęłam czas parę dni do powrotu do Buenos Aires :- ) 
Nie chciałam was zanudzać..Dalej nic by się nie działo!



4 komentarze:

  1. Genialny , ale szkoda , że Tini nie jest w ciąży. Czekam na next :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej rozdział cudeńko!
    Ty mówisz, że ja mam talent i mam ci go przekazać trochę. Nie muszę, bo ty go również masz!!
    Tini nie w nadziei? No cóż w sumie to nawet lepiej :)
    Jorge...rozwód? No cóż...
    Sorki, ale jestem dzisiaj taka szczęśliwa!!
    Mam ochotę skoczyć do sufitu!! Mam wrażenie, że mogę zrobić wszystko!!!!
    No cóż...Życzę wenki!
    Czekam na next!
    Pozdrawiam Nataly :-) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Lecę do next ^^

    true-love-was-going-to.blogspot.com

    no-espero-amor-ni-odio.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń