środa, 22 lipca 2015

Rozdział 8 - "Niemożliwe a realne"

~ Martina

22.25 a ja nadal nie mogę zasnąć. Bardzo chciała bym nie pójść jutro do pracy, złożyć wypowiedzenie. Ale nie mogę z przyczyn oczywistych, nie ma mi kto pomóc finansowo. Drażniący brak rodziny, znajomych. Zazdroszczę wszystkim którzy mają to co najważniejsze a nie doceniają tego. I myśl której nie mogę się pozbyć, że już nigdy go nie zobaczę. Moje uczucia dziwnie mieszają się razem z nienawiścią, żalem, tęsknotą i wspomnieniami. Źle się czuje, nie wiem czy to od stresu, niewyspania. Stawiam jednak na jakieś przeziębienie. Z chęcią odpoczęłam bym sobie na płatnym zwolnieniu chociaż te pięć dni. Miała bym też czas na przemyślenia. Pójdę jutro do firmy osobiście powiedzieć że mnie nie będzie a później kupię jakieś leki z pewnością szybko pomogą. Otworzyłam szufladę w której znajdował się stos różnych lekarstw. Wzięłam aspirynę i poszłam spać. Rano byłam pozbawiona jakichkolwiek sił. Jednak ogarnęłam się i jakoś wstałam. Wykonałam poranne czynności, nie miałam apetytu co potwierdzało moją hipotezę o przeziębieniu. Wypiłam gorącą herbatę z miodem na rozgrzanie. Chwile potem docierałam pod moje miejsce pracy. Modlę się w duchu żebym go nie spotkała i mogła przekazać komuś innemu tą wiadomości. Jeden krok dzielił mnie od wejścia do szklanego i wysokiego budynku. Zapukałam, nie musiałam czekać aż usłyszę ciepły i serdeczny głos mojego ukochanego szefa. Teraz nie ma odwrotu, na mój widok zerwał się z skórzanego, czarnego fotela wyobrażam sobie że musi być wygodny. Widać po nim że się mnie nie spodziewał po wczorajszym.

-Dzień dobry, szefie. - Zwróciłam się jak należy. Może z odrobiną złośliwości.
-Przestań. - Odpowiedział. Szybko zgasiłam jego nadzieje.
-Nie rozumiem. - Syknęłam, czego on chce.
-Dobrze, nie chce się kłócić. - Zakończył sprzeczkę.
-Chcę wsiąść parę dni wolnego. - Szybkim tempem wykrztusiłam to po co przyszłam.
-Oczywiście, nie ma problemu. Ale Martina, źle się czujesz? - Spytał z troską. Teraz się martwi.
-Doceniam że się przejmujesz moim zdrowiem ale z szacunkiem nie powinno cię to obchodzić. - Nie mogłam potwierdzić ani zaprzeczyć. Nie chcę kłamać, jednak jak powiem prawdę będzie dzwonić.
Doszłam do drzwi ale moje nogi zrobiły się jak z waty a przed oczyma miałam mroczki. Straciłam przytomność i opadłam na podłogę.

Obudziłam się dopiero w szpitalu nie widząc co się ze mną dzieje. Pamiętam że zasłabłam ale kto wezwał karetkę pogotowia. Byłam z Jorge to na pewno on. Jestem mu wdzięczna jednak wole żeby go tu jeszcze nie było. Swoją drogą to te przeziębienie musi być wyjątkowo silne. Byle dzisiaj wypisali mnie ze szpitala. Dobrze dam sobie radę sama. Dostrzegłam lekarza który do mnie podchodzi. Chyba pobierali mi krew bo ma jakieś wyniki. Trochę się zaczynam bać.

-Co mi jest? - Spytałam prosto z mostu. Chcę wiedzieć.
-Wszystko po kolei. Chcę zadać pani parę pytać. - Przytaknęłam.
-Pamięta pani co się stało? - Zadał nadal gapiąc się w kartki.
-Tak, zemdlałam. - Odparłam.
-A jak samopoczucie? - Brnął dalej.
-Już dobrze chodź wczoraj miałam mdłości i bolała mnie głowa.
-Zrobiliśmy badania krwi ale dla pewności potrzebowałem zrobić USG. - Zdziwiłam się.
-Po co te badanie? To coś więcej niż przeziębienie? - Spytałam przerażona.
-To z pewnością nie przeziębienie. Gratulacje jest panie w ciąży. Tylko niech się pani tak nie przemęcza bo to szkodzi dziecku. - Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Przecież..
-Niemożliwe. - Szepnęłam.
-A realne. - Delikatnie się uśmiechnął ale mi nie pomogło.
-Pan nie rozumie, ja robiłam wczoraj test i wyszedł wynik negatywny.
-Możliwe bo to dopiero pierwszy tydzień. Tak wczesnej ciąży nie da się wykryć testem.

Co ja mam teraz zrobić. Myślałam iż kryzys zażegnałam, niestety myliłam się. Ciąża to stan wyjątkowy, czas w którym nosi się małą istotkę pod sercem jest niesamowity dla każdej ciężarnej. Tym bardziej że jest owocem miłości jakiej darze Jorge. Nie spodziewam się że Blanco ucieszy się na wiadomości o tym że zostanie tatą. Lekarz powiedział że jutro dam mi wypis bo chce zrobić mi kilka dodatkowych badań i upewnić się że szkrabowi nic nie jest. Z jednej strony cieszę się że będę mieć dziecko już je kocham ale z drugiej boje się że nie za pewnie mu wszystkiego co najlepsze. Że nie dam rady..

~ Jorge

Byłem przerażony gdy Tini na moich oczach zasłabła. Od razu wezwałem pogotowie a teraz co, nikt nie chce udzielić mi informacji o jej stanie zdrowia. Nie powinno mnie tu być, normalnie obecny byłbym na spotkaniu z ważnym inwestorem a potem na lunchu z Camillom. Jednak jestem tu bo liczy się tylko Martina, to ją kocham i zrobię dla niej wszystko. Martwię się, nie chcą mnie do niej nawet wpuścić. Siedzę na tej drewnianej i niskiej, szpitalnej ławce pijąc kawę. Na widok lekarza staje obok a on ręką wskazuje że mam wejść na sale gdzie przebywa. W mgnieniu oka przebywałem koło ukochanej. Była smutna, musiało się coś stać.

-Co ci jest? - Spytałem spragniony wiedzy.
-To nic takiego. Przeziębienie, przemęczenie. - Kamień z serca, mam nadzieje iż nie kłamie.
-To dobrze, mogę coś dla ciebie zrobić? Kiedy cię wypisują? - Zadawałem mnóstwo pytań.
-Wypisują mnie jutro. Ale nic mi nie potrzeba, dziękuję możesz już iść. - Byłem zawiedziony, chciałem być przy niej w takiej sytuacji.
-Musisz mnie wysłuchać. Kocham cię Martina, z żoną nic mnie już nie łączy wezmę z nią rozwód jak najszybciej mogę ci to obiecać. Od początku czuję coś innego, wyjątkowego do ciebie. Proszę zaufaj mi i daj się tobą zaopiekować. Jesteś da mnie najważniejsza, uwierz że nie jest mi łatwo o tym mówić. - Zrzuciłem to co leżało mi od dłuższego czasu na sercu.
-Obiecujesz? -Tak. - Szybko potwierdziłem.
-Ja też cię kocham i chce być z tobą. - To chciałem usłyszeć. Już miałem coś mówić ale musnęła delikatnie moje wargi, tego potrzebowałem. Jeszcze dwie godziny rozmawialiśmy ze sobą. Dogadywaliśmy się jak nigdy do tond, jesteśmy razem. W końcu zasnęła a ja delikatnie złożyłem pocałunek na jej pachnących miętą włosach. Wyszedłem spokojnie ze szpitala po czym udałem się do restauracji w której czekała na mnie Camilla. Poprosiłem ją iż po obiedzie musimy pojechać do biura i coś omówić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć, przepraszam rozdział długi ale troszkę nudny.
Jednak jest Jortini, cieszycie się? Nacieszcie się bo nie na długo.
Ups, długi język trochę się wygadałam z tym. No ale nic.
Tini jednak w ciąży, test był fałszywy. Okłamała Jorge, czy to się opłaci?
Co teraz zrobi? Jak to dalej się potoczy? Wszystko w next'ach więc zapraszam do czytania, odwiedzania i komentowania! Nie mam siły na notkę bo pisałam rozdział i jestem padnięta więc pa!
Buziaczki:*


Czytasz, komentujesz, Motywujesz!!

7 komentarzy:

  1. Cudo!! Jak zawsze z resztą :)
    Uwielbiam twojego bloga. Zapraszam do mnie na One Shot, a tu masz link: http://cudnaleonetta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.
    Niedawno zaczęłam czytać twojego bloga i opowiadanie bardzo mi się spodobało. Masz duży talent. Zapraszam do mnie: http://leonettx.blogspot.com/
    Zuza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!!
    Przepraszam za opóźnienie, ale tato mi wyłączył wi-Fi :/
    Ale już jest!! Co do rozdziału to muszę przyznać jest genialny!
    No no Tini w ciąży Jorge wyznaje jej miłość, a ona jemu!! Hihi
    Awww!! Ale nie powiedziała nu nu nu!!
    Życzę wenki I jeszcze raz przepraszam!!
    Czekam na next!!
    Pozdrawiam Nataly :-) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde! Wyznali sobie miłość. Jak super! A jednak! Tini jest w ciaży! Zarabiscie! Czekam na next. Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! Tina w ciąży ;)

    true-love-was-going-to.blogspot.com

    no-espero-amor-ni-odio.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń