W duchu silna, na zewnątrz krucha i delikatna. Sławna wschodząca gwiazda sceny muzycznej blondynka. Podbijała serca wielu tysięcy ludzi. Była w internecie, w każdej gazecie, wszędzie. A jednak ignorowała to, miała muzykę. Pragnęła tylko szczerej miłości, tak dużo wymagała..?
Pierwsza Szansa - Druga szansa - Trzecia Szansa - Koniec?
Udany koncert, po nim dziewczyna zeszła ze sceny.
Zobaczyła go i od razu się zakochała. Podszedł do niej.
Bez słowa spojrzał głęboko w kakaowe oczy, ujrzał iskierki.
Objął w tali, cisza, milczenie. Czasami lepsze niż krzywdząca mowa.
Delikatny, namiętny chodź krótki pocałunek zawierał wszystkie uczucia...
-Księżniczko, zostaniesz ze mną? - Spytał, nie odrywając od niej wzroku.
-Tak, zostanę. - Powiedziała, wiedziała że jej serce bije w jego rytmie.
Pierwsze spotkanie.
Chciała zrobić niespodziankę ukochanemu.
Myślała że się ucieszy. Że zjedzą razem kolację.
Marzyła że spędzi z nim upojną noc.
Zapukała, cisza. Chwyciła klamkę, drzwi były otwarte. Weszła.
Ujrzała jej Leóna w objęciach jakiejś gołej brunetki.
Nie spodziewała się tego, a jednak. Pozory mylą.
-Przepraszam, to nic nie znaczyło. Wybaczysz? - Złamanym głosem próbował się tłumaczyć. Udawał, nie żałował, nie rozumiał. Kpił z uczuć.
-Obiecaj że już mnie nie zdradzisz. - Wyszeptała a do jej oczu zaczęły napływać słone łzy.
-Obiecuje. - Potwierdził.
-Wybaczę. - Przytuliła się do niego.
Dziewczyna dała mu szansę.
Byli w klubie.
Wystroiła się specjalnie dla niego.
Myślała że będzie idealnie, że się ułoży.
Tak było. Do czasu.
Źle się poczuła, miała mroczki przed oczami, była słaba.
Poszła do łazienki, opukała twarz wodą. Nie pomogło.
Powiedziała mu o tym. Nie przejął się. Dlaczego? Nie rozumiał.
Poprosiła by ją odprowadził, odmówił. Poszła sama po chwili..
Odwróciła się, tańczył z inną.
Podirytowana wybiegła z klubu. Przed oczyma miała tylko mgłę.
Weszła pod auto. Wypadek przez niego. Gdyby ją odprowadził..
Wiedział o nieszczęśliwym wypadku. Nie zadzwonił, nie odwiedził. Nic.
Wyszła ze szpitala. Nie chciała łaski. Udała się do swojego domu.
Przed drzwiami stał kosz czerwono, krwistych i pięknych róż.
Podniosła je, był liścik. Przeczytała.
"Przepraszam, żałuję. Wybaczysz?"
-Wybaczę. - Pomyślała.
Dziewczyna dała mu szansę.
Umówili się na romantyczną kolację.
Wiedział że bardzo jej zależy.
Jednak chciał iść na Go Go.
Poszedł, nie odwołał spotkania.
Miał wybór.
On, dobrze się bawił.
Ona, czekała i się nie doczekała.
On, był z siebie dumny.
Ona, była załamana.
Dzwoniła, nie odebrał. Napisała, nie odpisał.
Całą noc płakała, podejrzewała..Jednak zaprzeczała.
Następnego dnia rano, wysłał maila.
"Zapomniałem o kolacji, przepraszam. Wybaczysz?"
-Wybaczę. - Wykrzyczała.
Kłamał, ona uwierzyła, ufała bezgranicznie.
Miał to co najważniejsze, szczerą miłość. Nie docenił jej. Dlaczego?
Nie rozumiał.
Dziewczyna dała mu szansę.
Miała urodziny, planowała je od dawna.
Nie przyszedł, zapomniał.
Był sam w domu, pił.
Ona nie czuła już smutku, była zła i stanowcza.
Przyszła do niego, wbiegła bez pukania.
-Zapomniałeś. - Warknęła.
-O czym? - Zapytał pijany, wstał. Chciał ją przytulić, odepchnęła go.
-Urodziny. - Syknęła.
-To się nie powtórzy, przepraszam. Wybaczysz? - Powiedział obojętnie. Wiedział że wybaczy.
-Nie wybaczę. - Odpowiedziała pewna decyzji. Nie miała siły sama walczyć.
Nie przejął się tym. Myślał że znajdzie inną. Dlaczego? Nie rozumiał.
Dziewczyna nie dała mu szansy.
Wiedział.
Poszedł na most. Nie chciał żyć.
Kocham cię Violu, wybacz. - Wyszeptał a po policzkach spłynęły mu dwie szczere łzy.
Skoczył, nie umiał żyć dobrze.
Nie chciał żyć w ogóle.
W końcu zrozumiał.
Jego ciało zostało odnalezione po tygodniu.
Nie miał rodziny. Nikt nie zjawił się na pogrzebie.
Na następny dzień przyszła jedna osoba.
Krucha, ubrana na czarno blondynka. Tak to ona.
Na jego grób włożyła jedną róże, tą z koszyka.
Magiczna róża nie więdła.
-Wybaczam León, wybaczam. - Powiedziała zachrypniętym głosem i odeszła.
Nikt już jej tam nie widział. A on mógł spoczywać w pokoju.
Wybaczyła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Myślała że się ucieszy. Że zjedzą razem kolację.
Marzyła że spędzi z nim upojną noc.
Zapukała, cisza. Chwyciła klamkę, drzwi były otwarte. Weszła.
Ujrzała jej Leóna w objęciach jakiejś gołej brunetki.
Nie spodziewała się tego, a jednak. Pozory mylą.
-Przepraszam, to nic nie znaczyło. Wybaczysz? - Złamanym głosem próbował się tłumaczyć. Udawał, nie żałował, nie rozumiał. Kpił z uczuć.
-Obiecaj że już mnie nie zdradzisz. - Wyszeptała a do jej oczu zaczęły napływać słone łzy.
-Obiecuje. - Potwierdził.
-Wybaczę. - Przytuliła się do niego.
Dziewczyna dała mu szansę.
Byli w klubie.
Wystroiła się specjalnie dla niego.
Myślała że będzie idealnie, że się ułoży.
Tak było. Do czasu.
Źle się poczuła, miała mroczki przed oczami, była słaba.
Poszła do łazienki, opukała twarz wodą. Nie pomogło.
Powiedziała mu o tym. Nie przejął się. Dlaczego? Nie rozumiał.
Poprosiła by ją odprowadził, odmówił. Poszła sama po chwili..
Odwróciła się, tańczył z inną.
Podirytowana wybiegła z klubu. Przed oczyma miała tylko mgłę.
Weszła pod auto. Wypadek przez niego. Gdyby ją odprowadził..
Wiedział o nieszczęśliwym wypadku. Nie zadzwonił, nie odwiedził. Nic.
Wyszła ze szpitala. Nie chciała łaski. Udała się do swojego domu.
Przed drzwiami stał kosz czerwono, krwistych i pięknych róż.
Podniosła je, był liścik. Przeczytała.
"Przepraszam, żałuję. Wybaczysz?"
-Wybaczę. - Pomyślała.
Dziewczyna dała mu szansę.
Umówili się na romantyczną kolację.
Wiedział że bardzo jej zależy.
Jednak chciał iść na Go Go.
Poszedł, nie odwołał spotkania.
Miał wybór.
On, dobrze się bawił.
Ona, czekała i się nie doczekała.
On, był z siebie dumny.
Ona, była załamana.
Dzwoniła, nie odebrał. Napisała, nie odpisał.
Całą noc płakała, podejrzewała..Jednak zaprzeczała.
Następnego dnia rano, wysłał maila.
"Zapomniałem o kolacji, przepraszam. Wybaczysz?"
-Wybaczę. - Wykrzyczała.
Kłamał, ona uwierzyła, ufała bezgranicznie.
Miał to co najważniejsze, szczerą miłość. Nie docenił jej. Dlaczego?
Nie rozumiał.
Dziewczyna dała mu szansę.
Miała urodziny, planowała je od dawna.
Nie przyszedł, zapomniał.
Był sam w domu, pił.
Ona nie czuła już smutku, była zła i stanowcza.
Przyszła do niego, wbiegła bez pukania.
-Zapomniałeś. - Warknęła.
-O czym? - Zapytał pijany, wstał. Chciał ją przytulić, odepchnęła go.
-Urodziny. - Syknęła.
-To się nie powtórzy, przepraszam. Wybaczysz? - Powiedział obojętnie. Wiedział że wybaczy.
-Nie wybaczę. - Odpowiedziała pewna decyzji. Nie miała siły sama walczyć.
Nie przejął się tym. Myślał że znajdzie inną. Dlaczego? Nie rozumiał.
Dziewczyna nie dała mu szansy.
Dwa lata później. Violetta znalazła narzeczonego. Przystojnego bruneta. Miała mieć ślub. Kochała go, on ją też. Doceniali się nawzajem, dopełniali. On, pomógł jej wyleczyć rany. Lecz blizny zostały, bolą coraz mniej ale są i przypominają o tym kto je zrobił. On, wspierał ją. W końcu nadszedł wyjątkowy dzień. Piękna ceremonia, suknia, miejsce. Są goście, chłopak i ona.
Chciała tego ślubu.
-Ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować. - Ogłosił ksiądz.
Pocałowali się, po oderwaniu nadszedł strach. Bała się.
Czego? Skrzywdzenia.
Będę z tobą. Ale nie skrzywdź mnie. Nie wybaczę. - Wyszeptała mu do ucha.
Nie wiedział o co chodzi. Ale przytaknął po czym przyciągnął drobną blondynkę do siebie i mocno przytulił. Ona nic nie powiedziała. Wtuliła się w niego jak w pluszowego misia.
Nie musiała dawać już szans.
Po 10 latach, już nie sławny León Verdas przechadzał się po uliczkach Buenos Aires myśląc, jak odzyskać dawną popularność. Natchnął się na jedno z czasopism. Na jego okładce zobaczył jego byłą dziewczynę. Dowiedział się że ma męża i dwójkę dzieci. Zabolało go to, wiedział że zmarnował swoją szansę ale zaprzeczał. Próbował zapomnieć. Pił, bawił się w hazard aż w końcu nie miał nic. Dopiero wtedy żałował, zdał sobie sprawę że kocha ją nadal ale nic nie może zrobić. Nie chciał się starać bał się. Czego? Że znowu ją skrzywdzi. Dlaczego? Bo zrozumiał.
Wiedział.
Poszedł na most. Nie chciał żyć.
Kocham cię Violu, wybacz. - Wyszeptał a po policzkach spłynęły mu dwie szczere łzy.
Skoczył, nie umiał żyć dobrze.
Nie chciał żyć w ogóle.
W końcu zrozumiał.
Jego ciało zostało odnalezione po tygodniu.
Nie miał rodziny. Nikt nie zjawił się na pogrzebie.
Na następny dzień przyszła jedna osoba.
Krucha, ubrana na czarno blondynka. Tak to ona.
Na jego grób włożyła jedną róże, tą z koszyka.
Magiczna róża nie więdła.
-Wybaczam León, wybaczam. - Powiedziała zachrypniętym głosem i odeszła.
Nikt już jej tam nie widział. A on mógł spoczywać w pokoju.
Wybaczyła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć, przybywam z moim pierwszym w życiu One Short'em którego wysłałam już na konkurs. Podoba wam się czy nie? Chcecie czasem OS'y? Sama nie wiem czy to nieszczęśliwe czy szczęśliwe zakończenie, pół na pół. Może.. Zauważyliście już pewnie nowy szablon bloga, tak tamten mi nie pasował a ten jest śliczny. Poprałam go na jednej ze stron, button w lewej kolumnie. Chciałam wam podziękować za 2000 tysiące wyświetleń <3 Rozdział 12, 3 - 4 bo dopiero go zaczęłam pisać. Dobrze już nie zanudzam, Ciał:*
Cudowny
OdpowiedzUsuńZajebisty! Chcę więcej takich perełek! Czekam na rozdział :-) Buziaczki :* ❤ ❤ ❤
OdpowiedzUsuńOjojoj no to jest smutne ale......zaczepiste!Masz talent dziewczyno!Jejku juz myślałam za się popłacze.Ale nie byłam twarda!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cysia
PS.http://leonettahistoryjka.blogspot.com/ -Zapraszam!
Wrócę!!!
OdpowiedzUsuńSiema!
UsuńPiszę za Nataly :)
OS meeega. Naprawdę. Bardzo mocny. Trafia w serce. Prosto w serce.
Hania <3
Oooooooooooo! Przecudne, świetne... nie mam słów aby to opisać. Po prostu cudo! Czy ty jesteś w moich snach? Co noc śni mi się magiczna róża.
OdpowiedzUsuńPozdro Zuzka.
Ps zapraszamy http://o do metra i nic innego.blogspot.com/