niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 14 - Jestem w ciąży








 ~ Jorge

Doszliśmy na łąkę i muszę przyznać że  wśród kwiatów wygląda jeszcze lepiej. Kocham jej uśmiech, perłowe zęby, włosy które na słońcu się błyszczą niczym brylanty. Stałem przy niej i chwyciłem ją za rękę.  Gdy przeprawiliśmy się przez las zobaczyłem cel podróży. Spojrzałem na ukochaną która promieniała ze szczęścia, czy to znaczy że się udało. Przy niej mogę być sobą, nie muszę udawać kogoś kim nie jestem. To kobieta mojego życia. Uczucie którym ją świadomie obdarzam jest bardzo silne, nie do opisania. Gdy przy niej stoję, dotykam aksamitnej skóry Martiny nasila się. Chwyciłem ją za dłoń po czym pociągnąłem przez woskom dróżkę która prowadziła przez lasek. Widoki były niesamowite. 

-Zamknij oczy. - Nakazałem.
-Już? - Po chwili robiła się nerwowa.
-Już. - Zobaczyłem jak otwiera czekoladowe oczy. 
-Sam to przygotowałeś? - Spytała z nie dowierzaniem. 
-Tak. - Odpowiedziałem przekonany.
-Jesteś pewien. - Zapatrzyłem się w jej ciemne, czekoladowe oczy mógł bym w nie patrzeć godzinami. Są jedyne w swoim rodzaju.
-Jak tak na mnie patrzysz to sam nie wiem. - Po chwili zaczęliśmy się śmiać.
-Dziękuje. - Powiedziała melodyjnym i za razem słodkim głosikiem po czym musnęła mój polik a kciukami przez moment gładziła moje ramię. Uwielbiam gdy to robi, jest taka czuła i delikatna.
-Napijesz się wina? - Zapadła cisza a Tini odeszła ode mnie parę kroków, Parę razy przez myśl przemknęło mi pytanie czy zrobiłem coś nie tak.
-Muszę ci coś powiedzieć. - Wyznała a do jej tęczówek napływały łzy które ocierałem.
-Co takiego? - Spokojnie zapytałem, kobieta którą kocham spoglądała w trawę.
-Ja jestem z tobą w pierwszym miesiącu ciąży. Przepraszam że ci nie powiedziałam. - Szepnęła. Zszokowała mnie tą wiadomością ale wiedziałem że jak teraz coś spieprzę to mi tego nie wybaczy. Podniosłem jej podbródek zmuszając mimo jej woli by patrzyła mi w oczy.
-Poradzimy sobie, zaopiekuje się tobą i dzieckiem. Kocham was obu. - Obiecałem zgodnie z prawdą po czym przyciągnąłem ją do siebie mocno tuląc. Najchętniej wziął bym ją i naszego szkraba w ramiona i chronił przed złem, ale czy się tak da?
-Kocham cię Jorge. - Wymruczała mi do ucha. 
-Tylko jest jeden problem. - Nabrałem powietrza do płuc za moment je wypuszczając. 
-Jaki? - Poczułem jej zaniepokojenie. 
-Będziesz musiała pić sok. - Zwykle poważny pan Verdas dostał napad śmiechu. 
-A mogę czegoś spróbować. - Zgodziłem się myśląc iż chce jeść. Na moje szczęście wolała wpić się w moje usta. Nie mogłem się powstrzymać i pogłębiałem pocałunek. 
-Tego możesz próbować częściej nie będę narzekał. - Zwierzyłem się na co Tini przewróciła teatralnie oczami.
-Mam niespodziankę, wiesz że gram na gitarze? Brakuje mi tylko kogoś kto zaśpiewa. - Wskazałem ręką na leżącą gitarę. 
-Sugerujesz coś? - Nie, sam zaśpiewam, nigdy. 
-Zaśpiewasz. - Oznajmiłem. 
-Nie umiem a po za tym się wstydzę. - Speszyła się. 
-Proszę. - Zamruczałem. 
-Dobrze ale tylko raz. - Zgodziła się.

Wziąłem gitarę i zacząłem grać, po chwili usłyszałem prześliczny głos który należał do Martiny. Śpiewa lepiej niż mogłem to sobie wyobrazić. Dopełniamy się. Wykonaliśmy znaną piosenkę En mi Mundo a raczej Martina wykonała. Dziwię się że nie została piosenkarką. Z jej urokiem, wdziękiem, głosem i talentem było by to bardzo proste. Taki talent nie może się zmarnować. Pochwaliłem ją a ona dostała rumieńce, kocham ją za to kim jest. Mimo późnej pory udaliśmy się na koc którego wcześniej rozłożyłem. Martina obserwowała gwiazdy wtulona we mnie, czułem bicie jej serca, ciepło, ta chwila mogła by trwać wiecznie. Odgarnąłem kosmyk jej włosów i delikatnie pocałowałem ją w czoło. Ręką dotykałem jej brzucha w którym rozwijało się nowe życia. To wspaniałe, zawsze pragnąłem mieć dziecka. Marzenia się spełniają. Teraz odprowadzę moją przyszłą mam nadzieje żonę do domu bo pewnie jest zmęczona. Po drodze zatrzymałem się i kupiłem ulubione kwiaty dla mojej ukochanej. Podjechałem pod dom Tini po czym jak dżentelmen otworzyłem jej drzwi. Wziąłem moją księżniczkę na ręce po czym bezpiecznie zaniosłem do apartamentu. 


~ Martina

Nie mogę uwierzyć że Jorge tak się postarał, i to dla kogo, dla mnie. Miejsce w które mnie zabrał było piękne a do tego romantyczny nastrój. Środek lasu, do o koła drzewa. Poćwierkujące ptaki. Koc na którym znajdowały się poukładane świeczki dla nastroju. Unosząca się w powietrzu woń kwiatów. Przepyszne jedzenie a kobieta w ciąży najlepiej umie to ocenić. Ale najbardziej zachwyciło mnie jego zachowanie, czuły, spokojny, z poczuciem humoru takiego Jorge pokochałam. Sposób jakim przyjął informację o ciąży mnie zaskoczył. Wiedziałam że chce dziecka, ale ze mną. Teraz wiem że będziemy szczęśliwi. Nie wiedziałam że gra na gitarze, a ja umiem śpiewać. Podobało mi się to. 

-Zrobić ci coś do picia? - Spytał odkładając mnie na sofę. 
-Wody. - Poprosiłam. 
-Dobrze zaraz wrócę. - Po chwili wrócił z wodą. Jest bardzo opiekuńczy. Nie znałam go od tej strony. Upiłam łyka przezroczystej cieczy po czym odłożyłam szklankę na stół. 
-Zapomniałam o dzisiejszym USG. - Nagle dostałam olśnienia.
-Już za późno, jutro pojedziemy do prywatnej kliniki. - Uspokoił mnie.
-Masz rację. - Ponowni usiadłam. Wiem że muszę przyznać się o tym iż chciałam oddać dziecko. Ale jak Jorge zareaguje, mam nadzieje że nie będzie bardzo zły. Muszę to zrobić żeby zacząć od nowa.
-Wiem. - Szepnął. 
-Muszę powiedzieć ci coś jeszcze.. - Zaczęłam.
-Jeszcze coś? - Zaśmiał się. 
-Tak, j-ja chciałam oddać dziecko do adopcji. - Przełknęłam ślinę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Od Autorki:

Witam!
Znowu mam małe opóźnienie. Ale to przez ten upał na dworze nic się nie chce. A po za tym ostatnio często chodziłam na basen, do kina, na spotkania z przyjaciółkami..Więc brak czasu. No ale już jest. Dziękuje za 7 komentarzy po 13. Teraz oddaje w wasze rączki ten, i szczerze mówiąc podoba mi się. A wy co o nim sądzicie? Czekam na komentarze. Pogodziłam Jortini, ale czy na długo? Jak Jorge zareaguje na wiadomość o adopcji? Dowiecie się w next'cie. Szykuje się coś, niedobrego może dobrego..Ale cii ja nic nie mówiłam..

Co do rozdziału: 

Udana randka w pięknym miejscu.
Pogodzona Jortini.
Jorge wie o ciąży i się cieszy.
Tini wyznała Blanco co chciała zrobić z ich dzieckiem. 
Martina zapomniała o USG ale Jorge ją uspokaja. 

Trochę się zdarzyło. Uff.
Może mały szantażyk? Nie będziecie źli..

Następny rozdział = 5 Komentarzy ( Bez zajmowanych miejsc oraz moich komentarzy)

Pozdrawiam Bella <3

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Aaaaa kochana moja dziękuję za miejsce! ! ♡
      Aaaaa pogodzili się !!! Jak się ciesze! !
      Randka się udała.
      Jorge wie już o ciąży. Hah i jak tu się nie cieszyć?
      Teraz będą szczęśliwą rodzinka,prawda?
      Oby, bo inaczej tego nie przeżyje !
      Boszz jak ja to przeżywam!
      Tini odważyłam się mu powiedzieć o adopcji. Kurde :(
      Az się boje jego reakcji.
      Będzie zły? A może nie?
      Ajc! Nie strasz nie! Coś niedobrego a może coś dobrego?
      Juz się boje!
      Pozdrawiam Królik! ♡
      Buziaczki :* ❤

      Usuń
  2. Jestem jestem druga!!
    Zajmuj mi też miejsce!!!♡♡
    Nie cud miód malinka!
    Jorge już wie Hura Tini szczęśliwa i ma sklerozę! Zapomnieć o USG! No po prostu!!! Brak słów haha. A co do upału to się zgodzę to jest jakaś katorga!!! Pffff
    Życzę Ci wenki i pamiętaj o moim one shotcie!! ;)
    Czekam na next!!!
    Pozdrawiam Nataly :-) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dwa słowa świetny rozdział.
    Zapraszam: http://leonettainicinnego.blogspot.com/
    Pozdro Z.S

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*

    true-love-was-going-to-hurt.blogspot.com

    no-espero-amor-ni-odio.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń