wtorek, 11 sierpnia 2015

Rozdział 15 - Ma pani szczęście

Rozdział dedykuję wszystkim czytającym i komentującym. Dziękuje <3
Bez was nie było by bloga!



~ Martina 

Bałam się, czekałam na jego słowa niczym więzień na skazanie. W głowie miałam najgorszy scenariusz. Intuicja zawsze rozgadana teraz milczy co jest nie do zniesienia. Moim wrogiem jest sumienie które przypomina mi co zrobiłam. Uświadamia oraz pogrąża w obawach. Szepty które słyszę pochodzą właśnie od wyrzutów sumienia, dają karę i potwierdzają że zrobiłam coś złego. Nie potrafię już z nim walczyć czy zaprzeczać. Jednakże pociesza mnie fakt że w porę się ocuciłam. A teraz jest ze mną osoba której potrzebuje, ktoś kto daje mi wsparcie. Nie chciałam go oszukiwać, nie zasługuje na to, tylko szkoda że dostrzegłam to dopiero teraz. Znane powiedzenie "Lepiej późno niż wcale" nie przynosi ulgi. Zrobiłam motylka rzęsami by zatrzymać łzy wewnątrz. Ostatnio za dużo płaczę, nie ze szczęścia. To szkodzi dziecku, wystarczająco chciałam narobić problemów. A te jeszcze nienarodzone niemowlę jest moim promyczkiem nadziei. Jakby znak od Boga który pragnął wskazać mi dobrą drogę przez którą mam się kierować. W życiu człowiek ma tysiące dróg i drzwi które może wybrać, te złe i dobre. Bóg może wskazać prawidłowe, ale wybór ma dany człowiek i tylko on może przez nią iść po czym przejść przez drzwi do wybranego życia. Ja wybieram te dobre bowiem każdy odpowie za swoje czynny. Zostanie nagrodzony lub skarcony. Ja osobiście wybieram tą pierwszą opcję. Próbowałam czynić dobro, stawać się lepszą. Co czasem mi wychodziło. Trafia to jak bumerang zawsze wraca z podwójną siłą. Zawsze marzyłam o prawdziwym domu, mężu i dziecku , a teraz wszystko powoli się spełnia. Niestety swoim zachowaniem mogę stracić wszystko. Oby nie było za późno...

-Co chciałaś zrobić? - Spytał z nie dowierzaniem. 
-Oddać dziecko do adopcji. - Spuściłam głowę. 
-Czemu, Tini dlaczego?! - Kopnął ścianę. 
-Bałam się że będę sama, że sobie nie poradzę. Myślałam że będzie to najlepszym wyjściem. Lecz w porę się wycofałam, zrozumiałam że nie potrafię. Wiem że to nie usprawiedliwienie.. - Podjęłam próbę obrony chodź wiedziałam że na moje zachowanie nie ma sensownego wyjaśnienia.
-Rozumiem, teraz już będziemy razem. - Spuścił z tonu po czym zajął miejsce obok mnie całując w czoło. 
-Dziękuję że przy mnie jesteś. - Szepnęłam mu do ucha. Dałam upust emocją z oczu poleciała mi łza, kropla szczęścia.
-Nie płacz tylko powiedz słówko co mogę dla ciebie zrobić. 
-Zrobiłeś już więcej niż mogłeś. Lecz..Po prostu mnie przytul. - Nie musiałam długo czekać aż mężczyzna przyciągnie mnie do siebie i mocno przytuli. Najchętniej nie wychodziła bym zza jego bezpiecznych i umięśnionych ramion. Wtulona w tors ukochanego Jorge. 
-Oglądniemy film? - Wziął pilota.
-Za chęcią ale ja wybieram. - Wyrwałam mu przełącznik.
-Nie kłóć się z kobietą w ciąży i zrób coś do jedzenia a dostaniesz nagrodę. - Dodałam po czym podniosłam kąciki ust.
-Dobrze, a jaka nagroda? - Przytaknął a później dotknął palcem mojego nosa drocząc się.
-A taka. - Wbiłam się w jego usta rozkoszując każdą chwilą. 

Po zjedzeniu przepysznej przekąski którą przygotował Jorge. Nie miałam pojęcia iż tak gotuje. Ze smakiem zjadłam mini kanapeczki autorstwa Blanco. Zwykły gest, zwykła kanapka a tak smakuje i cieszy. Mam szczęście się że tak łatwo mi wybaczył. Ze względu na mnie czy na dziecko. Na nas obu, takiej wersji się trzymam. Jutro jadę na USG do prywatnej kliniki u znanego lekarza, ginekologa. Wszystko załatwił tatuś mojego szkraba. Jestem zachwycona i nie mogę się doczekać by zobaczyć maluszka. Będzie przy mnie mój chłopak, to brzmi pięknie. Co najważniejsze by dziecko było zdrowe. Trzymam kciuki za to, czuję się dobrze więc nie powinno być żadnych problemów. Dbałam o siebie jak mogłam w tej sytuacji. Było dużo wahań, stresu jednak wszystko się ułożyło a Jorge jest opiekuńczy. Zaproponowałam by został u mnie na noc. Po raz pierwszy zasnęłam szybko i spokojnie wtulona w mężczyznę mojego życia. Spałam bardzo dobrze. Obudziłam się pierwsza więc po cichu wymknęłam się z łóżka by uszykować się na badanie. Wybrałam błękitną oraz luźną sukienkę by ukryć delikatnie widoczny brzuszek. Buty na małym obcasie i parę dodatków. Po wykonaniu rutyny i ubraniu się zobaczyłam już gotowego Jorge. Czyżby skorzystał z drugiej łazienki. Pewnie tak. Podeszłam do niego całując polik ukochanego na przywitanie. Mimo mojej niechęci zmusił do zjedzenia śniadania. Obawiam się że inaczej nie wypuścił by mnie z domu. Piętnaście minut później byliśmy w klinice. Lekarz zaprosił nas do środka co posłusznie wykonaliśmy. Położyłam się na kozetce, chwilę później poczułam zimny żel co w przypływie sekundy spowodowało poruszenie się dziecka. Dość wyczuwalne. 

-Ma Pani szczęście. Mimo tylu stresów dziecku nic nie jest. - Serdecznym głosem poinformował o dobrym stanie dziecka. Poczułam gorąco na całym ciele. Odetchnęłam z ulgą.
-Możemy prosić o wydruk? - Usłyszałam głos podnieconego Jorge. 
-Oczywiście. - Lekarz się uśmiechnął.
-Dziękujemy. - Powiedziałam w imieniu nas obu. 


~ Jorge

Lekarz dał nam zdjęcie naszego dzidziusia. Tini wciąż je trzyma i mówi jakie to ono urocze i piękne.. Wyjątkowo się z nią zgodzę, lecz też chciał bym je oglądnąć co w tym momencie uniemożliwia mi Martina. Nie chce się z nią kłócić. Za cztery miesiące dowiemy się płci dziecka, jestem bardzo ciekawy. Obojętne czy będzie to mały Messi czy malutka i słodka kopia Tini będę je kochał. Pragnę by miało ono uśmiech oraz oczka po mamię, byle nie charakter. Resztę po mnie. Zawsze chciałem mieć dziecko, proszę marzenia się spełniają. Podjąłem decyzje że będę przy porodzie, chce być przy Martinie po czym od razu ujrzeć dziecko. O ile wytrzymam 8 miesięcy buzujących hormonów ukochanej kobiety. Oprócz tego zachcianek, zakupów i marudzeń co jest jednym z uroków ciąży. Stanu błogosławionego w którym jest teraz moja dziewczyna. Wolał bym aby była moją żoną, wiem co robię. Oświadczę się jej, i to dzisiaj. Wezmę urlop w pracy, w końcu to ja jestem szefem. A Tini ma się zwolnić, nie może teraz pracować. Musi o siebie dbać, odpoczywać a ja dam jej resztę. Odwiozłem ją do domu i upewniłem się czy mogę ją zostawić samą. Wyszedłem pod pretekstem zakupów co i tak musiał bym zrobić, ciężarna kobieta nie powinna się przemęczać czy dźwigać ciężkich torb przeładowanych produktami spożywczymi. Pojechałem do najlepszego jubilera, cena nie gra roli. Zza ladom stała kobieta więc z łatwością poradziła mi o jakim pierścionku marzy każda młoda dziewczyna. Kupiłem go i schowałem do kieszeni marynarki by Tini nie odkryła co zamierzam. W samochodzie miałem karteczkę i długopis więc napisałem "Wyjdziesz za mnie?" dam jej to w razie gdybym nie mógł wydusić z siebie słowa. Załączyłem do do pierścionka. Nagle zaczęło padać, zapowiada się niezła burza. Na drodze jest ślisko. Jadąc do sklepu jakieś auto zajechało mi drogę, drastycznie zahamowałem niestety za późno, zderzyliśmy się. Poczułem rozprowadzający się po całym ciele ogromny ból. Chłód był ostatnim co pamiętam, straciłem przytomność..




Od Autorki:

Cześć i czołem misiaki!
Nie zabijajcie że Jorge miał wypadek. Po mimo tego rozdział mi się podoba. Głębszą ocenę pozostawię wam. Tak sobie myślę że to już 15 rozdział, tak szybko to idzie. Naszła mnie wena, zasiadłam do pisania i jest tak jak obiecałam. Nie wiem jak długo będę ciągła tą historie, się zobaczy. Dziękuje za 7 Komentarzy a w sumie odliczając zajmowane miejsca to 5. O tyle was poprosiłam i się nie zawiodłam, podziękować. Dobra nie mam sił się rozpisywać za gorąco jest. Oddaje w wasze rączki numer 15 czekam na komentarze. Dzisiaj bez szantażu sami się wykażcie. :- )

P.S Ponawiam pytanie o zajmowanie miejsca pod rozdziałem <3

Do następnego :**

10 komentarzy:

  1. Patrycja Sumera ( Królik ) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa jest i Królik!
      U Ciebie tez tak gorąco?
      To jest jakaś masakra!
      Juz nie daje rady!
      Rozdział zajebisty! Genialny. Cudowny!
      Jorge zrozumiał Tini.
      O jak dobrze! ;* ;*
      USG.Dzidziuś zdrowy! Juz się bałam, że coś będzie nie tak.
      Yyyyy wypadek?! Serio?!
      Obrażam się!
      5
      4
      3
      2
      1
      Dobra już mi trochę przeszło!
      No ale?! No zesz kurde!
      Nic mu nie będzie, prawda?
      W najgorszym wypadku będzie w śpiączce, prawda?
      A dla Tini to dodatkowe stresy!
      Oby nic jej ani jemu nie było!
      Chciał się oświadczyć?
      Szybki jest! Heh.
      Czekam na next!
      Pozdrawiam Królik!
      Buziaczki :* ❤ ❤

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Oj dziękuję kochana!!! ♡♡
      Jak mogłaś spowodować wypadek Jorge?!!! Dlaczego?! Już byli tak pięknie i tu nagle takie BUM!!! :/ Nu nu nu nu nu nu Dziecko jest zdrowe i to najważniejsze :) Hm co by tu jeszcze napisać, aby się rozpisać? No tworzą piękną parę. U mnie dzisiaj powinien być rozdział (sorki za spamik) któż ich dzisiaj odwiedzi z pewną propozycją :D
      Nic więcej nie zdradzę :) A mam takie pytanie :) Co sądzisz o mojej historii na tym blogu http:// leonivioletta.blogspot.com chodzi mi oczywiście o tą z dziećmi itd. ? No nic zbieram się już :* Życzę wenki!! Czekam na next!!
      Pozdrawiam Nataly :-) :*

      Usuń
    2. Dalej mi zajmuj proszę :*
      Pozdrawiam Nataly :-) :*

      Usuń
    3. Zapraszam na rozdział masz tam miejsce :) http:// leonivioletta.blogspot.com
      A dzisiaj rozdział prawdopodobnie tutaj; http:// doroslezycievioliileona.blogspot.com
      Pozdrawiam Nataly :-) :*

      Usuń
  3. Cudny. Będziesz mi zajmować miejsce pod rozdziałem ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudoo!
    Jortini forever <3
    Poproszęę o miejsce ;* tylko zamiast Princess7841 to Tycjaxx :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo ;)

    true-love-was-going-to-hurt.blogspot.com

    no-espero-amor-ni-odio.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń