~ Martina
Zimne dreszcze przeszły po moim ciele od stopy aż do głowy. Miałam wrażenie jak moje serce po woli wychładza się tym samym zamieniając w twardą skałę lodową. Oczekiwałam słów które mogły rozbić je na tysiące kawałeczków których w porównaniu do puzzli nie da pozbierać i ułożyć od nowa nie pozostawiając śladów zniszczenia. Zadrżałam po raz kolejny a moje włosy uniosły się po chwili opadając na w pół zakryte ramiona. Diego usiadł, zrobiłam to samo zajmując miejsce obok. Oparłam się o fotel lecz byłam zbyt spięta by wygodnie się na nim ulokować. Nasze oczy wędrowały po całym pokoju w którym z powodu późnej godziny zrobiło się szarawo, aż w końcu tęczówki odnalazły się spragnione dobrej prawdy, nie najgorszej i nie za wszelką cenę. Ale zawsze ciekawe nowinek, w tym wypadku raczej złych..Boje się, nie o siebie tylko o Jorge oraz naszego jeszcze nienarodzonego dziecka które zasługuje na pełną, szczęśliwą rodzinę. To niewiarygodne że moje życie w ciągu minuty zawisło na cienkim włosku.
-Diego powiedz co z Jorge'm. - Pół głosem wydobyłam z siebie zachrypnięte lekko słowa.
-Obudził się. - Moje oczy zrobiły się duże.
-To czemu mnie tak straszysz?! Ja..jja myślałam najgorsze. - Walnęłam go w ramię po czym energicznie wstałam krzycząc przy czy machając rękoma.
-Obudził się. - Moje oczy zrobiły się duże.
-To czemu mnie tak straszysz?! Ja..jja myślałam najgorsze. - Walnęłam go w ramię po czym energicznie wstałam krzycząc przy czy machając rękoma.
-Spokojnie, byłem zaskoczony to przez te nerwy. - Próbował mnie uspokoić. Chwycił za nadgarstek ale wyrwałam mu się i oparłam o ścianę zakładając ręce na piersi.
-Myślisz że tylko ty się o niego denerwujesz, że tylko ty masz nerwy. Ja noszę jego dziecko pod sercem! - Popatrzyłam na niego z wyrzutem tym samym karcąc go.
-Konie tematu, właśnie że jesteś w ciąży musisz się uspokoić, chyba że chcesz je stracić. - Zapadła głucha cisza.
-Ty się doigrasz. - Syknęłam na niego jak on może mówić w ogóle myśleć że nie chcę tego dziecka, że ja go nie kocham. Ja kocham go najbardziej na świecie.
-Wiem. - Ruszył obojętnie ramionami.
-Muszę do niego jechać. - Szybko stwierdziłam.
-Jest późno, musisz odpocząć a to nie pora na odwiedziny. - Stanowczo zaprzeczył moim słowom.
-Zawieź mnie, nie odpuszczę. - Upewniłam go że jestem pewna iż chcę tam pojechać.
-Nie. - Odpowiedział krótkim trzy literowym słowom.
-Tak i zrobię to z twoją pomocą lub nie. - Poczułam lekki ból brzucha, nie przejęłam się nim.
-Nie kłóćmy się proszę. Jutro z rana cię zawiozę. - Spuścił z tonu.
-Pojadę autobusem nie jestem dzieckiem. - Próbowałam postawić na swoim ale w duchu wiedziałam że na marne się wykłócam.
-Ale jest późno i może ty nie jesteś dzieckiem ale nosisz w brzuchu a o tej porze jest niebezpiecznie. - Przestrzegł mnie i muszę przyznać że zrobiło to na mnie wrażenie.
-Dobrze. - Wypuściłam powietrze z płuc.
-Grzeczna dziewczynka. - Poklepał mnie po głowie.
Otworzyłem oczy i ujrzałem rażącą biel. Gdy przestała być dokuczająca rozejrzałem się po miejscu w którym leżałem próbując zrozumieć co się stało i gdzie jestem. Białe ściany, trzy przysłonięte okna, drzwi z dużą plastikową szybą, zwykła szara lampa i jedna skrzypiąca, metalowa szafka znajdująca się przy łóżku a na niej jakieś zdjęcia oraz woda mineralna. Byłem podłączony do jakiś kabelków, kroplówki a moim uszom rozlegał się dźwięk maszyny. Pamiętam że jechałem do apartamentu Martiny, zaczął padać deszcz i nagle z drugiej strony zajechał mi drogę jakiś inny samochód potem już tylko rozprzestrzeniający ból na całym ciele i ciemność. To wszystko, aż to teraz. Jak pewnie zgaduję jestem w szpitalu. Nawet nie wiem ile tu leżę. Zauważyłem guzik który nacisnąłem po niewielkiej chwili przybiegł lekarz z pielęgniarką. Wolał bym zobaczyć i pocałować Martine, musiała się zdenerwować a to nie dłuży ciąży. A Diego, możliwe że się poznali i że Tini nie była sama. Takie rozwiązanie było by najlepsze. I czy tu wszystko musi być takie jasne? Wraz z lekarzem..
-Jak się pan czuję? - A jak się mam czuć?
-Bywało lepiej. - Zaśmiałem się.
-Nie jest tak najgorzej. Humor panu dopisuje. - Prawda.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem ^^
Musieliście trochę czekać ale jest już. Nawet dobry..Moim zdaniem a waszym? Przepraszam za opóźnienia oraz za to że nie wracałam na wasze blogi. Poprawię się! Nie będę wam tu zanudzać czemu, jak i w ogóle. León się obudził, cieszycie się? Tini chciała jechać do szpitala ale Diego ją zatrzymał z powodu późnej pory ;c Ach..W końcu coś się układa. Ale nie na długo, uwierzcie. Coś kombinuję..Hihi. Krótka perspektywa Jorge ale dopiero się obudził i nie miałam co pisać w 19 będzie dłuższa. Dziękuje za to wszystko, za te komentarze i za to że przy mnie jesteście. Do next'a!
-Myślisz że tylko ty się o niego denerwujesz, że tylko ty masz nerwy. Ja noszę jego dziecko pod sercem! - Popatrzyłam na niego z wyrzutem tym samym karcąc go.
-Konie tematu, właśnie że jesteś w ciąży musisz się uspokoić, chyba że chcesz je stracić. - Zapadła głucha cisza.
-Ty się doigrasz. - Syknęłam na niego jak on może mówić w ogóle myśleć że nie chcę tego dziecka, że ja go nie kocham. Ja kocham go najbardziej na świecie.
-Wiem. - Ruszył obojętnie ramionami.
-Muszę do niego jechać. - Szybko stwierdziłam.
-Jest późno, musisz odpocząć a to nie pora na odwiedziny. - Stanowczo zaprzeczył moim słowom.
-Zawieź mnie, nie odpuszczę. - Upewniłam go że jestem pewna iż chcę tam pojechać.
-Nie. - Odpowiedział krótkim trzy literowym słowom.
-Tak i zrobię to z twoją pomocą lub nie. - Poczułam lekki ból brzucha, nie przejęłam się nim.
-Nie kłóćmy się proszę. Jutro z rana cię zawiozę. - Spuścił z tonu.
-Pojadę autobusem nie jestem dzieckiem. - Próbowałam postawić na swoim ale w duchu wiedziałam że na marne się wykłócam.
-Ale jest późno i może ty nie jesteś dzieckiem ale nosisz w brzuchu a o tej porze jest niebezpiecznie. - Przestrzegł mnie i muszę przyznać że zrobiło to na mnie wrażenie.
-Dobrze. - Wypuściłam powietrze z płuc.
-Grzeczna dziewczynka. - Poklepał mnie po głowie.
~ Jorge
Otworzyłem oczy i ujrzałem rażącą biel. Gdy przestała być dokuczająca rozejrzałem się po miejscu w którym leżałem próbując zrozumieć co się stało i gdzie jestem. Białe ściany, trzy przysłonięte okna, drzwi z dużą plastikową szybą, zwykła szara lampa i jedna skrzypiąca, metalowa szafka znajdująca się przy łóżku a na niej jakieś zdjęcia oraz woda mineralna. Byłem podłączony do jakiś kabelków, kroplówki a moim uszom rozlegał się dźwięk maszyny. Pamiętam że jechałem do apartamentu Martiny, zaczął padać deszcz i nagle z drugiej strony zajechał mi drogę jakiś inny samochód potem już tylko rozprzestrzeniający ból na całym ciele i ciemność. To wszystko, aż to teraz. Jak pewnie zgaduję jestem w szpitalu. Nawet nie wiem ile tu leżę. Zauważyłem guzik który nacisnąłem po niewielkiej chwili przybiegł lekarz z pielęgniarką. Wolał bym zobaczyć i pocałować Martine, musiała się zdenerwować a to nie dłuży ciąży. A Diego, możliwe że się poznali i że Tini nie była sama. Takie rozwiązanie było by najlepsze. I czy tu wszystko musi być takie jasne? Wraz z lekarzem..
-Jak się pan czuję? - A jak się mam czuć?
-Bywało lepiej. - Zaśmiałem się.
-Nie jest tak najgorzej. Humor panu dopisuje. - Prawda.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem ^^
Musieliście trochę czekać ale jest już. Nawet dobry..Moim zdaniem a waszym? Przepraszam za opóźnienia oraz za to że nie wracałam na wasze blogi. Poprawię się! Nie będę wam tu zanudzać czemu, jak i w ogóle. León się obudził, cieszycie się? Tini chciała jechać do szpitala ale Diego ją zatrzymał z powodu późnej pory ;c Ach..W końcu coś się układa. Ale nie na długo, uwierzcie. Coś kombinuję..Hihi. Krótka perspektywa Jorge ale dopiero się obudził i nie miałam co pisać w 19 będzie dłuższa. Dziękuje za to wszystko, za te komentarze i za to że przy mnie jesteście. Do next'a!
Patrycja Sumera ( Królik )
OdpowiedzUsuńWitam witam i o droge pytam!
UsuńTaaa Królika wzięło na rymowanki.
Hahahah
Dobra do sedna!
Zajebisty rozdział!
Wiedziałam, że się obudzi! !!
Aaaaaa niema amnezji! Jak cudownie! !
Dobrze, że Diego powstrzymał Tini od jechania do niego tak późno.
Ból brzucha? Lekki? Ale ona nie straci dziecka?
Kurde Królik nie kracz, bo wykrakasz i będzie kicha!
Yyyyy coś kombinujesz? ??
Błagam noc strasznego, bo się załamie!
Królik pozdrawia;*
Królik całuje; *
Królik czeka na next :-)
Królik zaprasza do siebie na rozdzialek!
Nataly Lynch
OdpowiedzUsuńJestem!!
UsuńHej wróciłam z nad morza!! Ale już tęsknię za Gdańskiem i Gdynią!!
Dużo zwiedzania i łażenia oraz spędzania czasu z moim przyjacielem!!
Ale o wyjeździe to poczytaj na moim blogu dzisiaj wieczorem powinnam zgrać zdjęcia z aparatu i wstawić na bloga ;)
A teraz do rozdziału. Tini zabolał brzuch :O Diego jaki dobry szwagier ( mój brat mówi, że jego szwagrem jest mój przyjaciel :) ) Jorge się obudził i bardzo dobrze Tini wszystko przerywa. Spk rozdział naprawdę. U mnie tak jak już mówiłam w sobotę ;) a właśnie jutro 1 września!!!!!
Szkoła i 3 gim!! Z jednej strony się cieszę, bo moja kochana klasa i znajomi, ale jak pomyślę o tej nauce i wstawaniu o 6.30 brrr
No, ale życie :)
Życzę wenki!! Czekam na next!! Jakby coś to pisałam ten komentarz dwa razy chyba od tego jak mówiłam ( pisałam ) o blogu i aparacie to coś się przełączyło i skasowało. No, żeby znowu tego nie było no to...
Pozdrawiam Nataly :-) :*
Jorge Verdas
OdpowiedzUsuńFenomenalny
UsuńFrancesca Love
OdpowiedzUsuńTrycjaxx
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńJak cudnie *-* ! Twoje rozdziały strasznie mi się podobają! :* Czekam na next'a! :3 Pozdrawiam ~ WIKA <333
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCUDOWNY!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział <333
Uwielbiam!
Nareszcie Jorguś się obudził i Tinita szczęśliwa.
Tak się o niego martwiłam <3
jak będziesz miała czas to zapraszam do mnie http://jortinimylife.blogspot.com/ <333